sobota, 23 marca 2013

trzeci

          Ada wyjechała do Adama równy tydzień temu. Mimo że byłam na nią bardzo zdenerwowana, czułam się samotna, gdy nie było jej w domu. Brakowało mi uśmiechu, którym mnie obdarzała, jej stałych marudzeń, wspólnych spacerów. Jedyny co zostało zdjęcia, pamięć i jej pokój. Rzadko do niego wchodziłam. Bałam się. W nim zawsze dopadały mnie wyrzuty sumienia. Dopiero po wyjeździe córki zrozumiałam, że zrujnowałam swoje życie. Chciałam zerwać kontakt z Jarkiem, w końcu to on przyczynił się również do mojego nieszczęścia, jednak za każdym razem, gdy się spotykaliśmy nie potrafiłam tego zrobić. Aktualnie był dla mnie jedyną opoką, ochroną od samotności...


                                                                                ♦


            Stanęłam przed budynkiem i wzięłam głęboki wdech ,, no to zaczynamy - powiedziałam do siebie". Weszłam do szkoły i podążyłam pod klasę 212. Przywitały mnie dziewczyny z nowej klasy. Wszystkie były przyjaźnie nastawione i skore do pomocy... do czasu.
- Andreas jest już w szkole ? - zapytałam.
- Psz... A skąd mamy to wiedzieć ! To chyba ty powinnaś nam to powiedzieć ! Nie obchodzi nas tooo ! - odpowiedziały w niemiły sposób.
- Okeeej..
- Dziewczyny, ogarnijcie ! - usłyszałam. - Andreasa jeszcze nie ma - wysoka brunetka przepchała się przez grono dziewczyn. 0 A przy okazji, jestem Vika - uśmiechnęła się i podała mi rękę.
Vika była dziewczyną z mojej klasy. Miała co najmniej 175cm wzrostu i niesamowicie długie, kruczoczarne włosy. Jej cera był jasna, a tęczówki koloru zielonego. Razem z moją nową znajomą, która okazała się najlepszą przyjaciółką Welliego, stałyśmy przy klasie, czekając na lekcję. Próbowała mi wytłumaczyć, dlaczego dziewczyny zareagowały tak na moje pytanie odnośnie Andreasa. Pod koniec jej opowiadań zaśmiałyśmy się kpiąco. To, co dziewczyny wyprawiały, zanim tu przyjechałam, żeby zdobyć ,Mojego Pomocnika'  było rozpaczliwie zabawne. Prawie każda ze sobą rywalizowała lub nadal rywalizuje, aby zdobyć wybranka.
- Nie śmiejcie się ze mnie - podszedł do nas Wellinger i wydął dolną wargę.
- Nie z ciebie, z twoich KO-CHA-NEK! - z impetem akcentowała ostatni wyraz Vika.
- Ooooooooooo, to już na pewno nie jest zabawne !
Weszliśmy do klasy, usiadłam w ławce, koło Andiego i kolejny raz poczułam na sobie falę morderczych spojrzeń. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyciągnęłam z torby zeszyt do matematyki.

                                                                                ♦

             - Andreasie, natychmiast wychodź z łóżka ! Nie możesz spóźnić się do szkoły już pierwszego dnia ! - dało się słyszeć z dołu wołania mojej rodzicielki.
Posłusznie wyczołgałem się spod cieplutkiej kołdry i podążyłem do łazienki, gdzie wykonałem rutynowe czynności. Włożyłem na siebie spodnie, t-shirt i zarzuciłem bluzę, po czym zbiegłem na dół
- Szybciej, szybciej, bo naprawdę się spóźnisz - ponaglała mnie mama. - Proszę, tu masz kanapki do szkoły.
Pospiesznie zjadłem śniadanie, zgarnąłem plecak i wybiegłem z domu w kierunku szkoły.
Przybiegłem pod klasę zaraz przed nauczycielem. Zdążyłem chwilę odpocząć i przywitać się ze wszystkimi, po czym pan Richard otworzył nam swoje matematyczne wrota.

                                                                               ♦

               Po skończonych zajęciach, razem z Viką, wróciłyśmy do domu. Okazało się, ze mieszkamy niedaleko siebie.
- Jak na razie nie ogarniam tego całego fenomenu Andiego. Rozumiem, ma blond włosy, piękne, błękitne tęczówki i fajny charakter, ale, ale według mnie brakuje mu tego czegoś, tej iskry - stwierdziłam.
- Też tak na początku myślałam. Z czasem zauważysz jakim świetnym chłopakiem jest - odrzekła Vika. - Na początku naszej znajomości tak, jak ty musiałam przetrwać te niemiłe komentarze, uszczypliwe spojrzenia. Z czasem dziewczyny zauważyły, że nie da się mnie tak łatwo złamać. Musisz próbować robić to samo, nie okazywać słabości.
- Dobra rada - cmoknęłam - z pewnością się przyda.
Chwilę później byłyśmy przy moim domu. Pożegnałyśmy się i każda poszła w swoją stronę, Weszłam do mieszkania i spojrzałam na zegar w salonie, wskazywał 17:00. 
,, Masz niewiele czasu, Ada - powiedziałam cicho do siebie."
Poszłam do mojego pokoju i włączyłam wieżę stereo. Całe pomieszczenie ogarnęła melodia piosenki Arctic Monkeys.

                                                                           ♦

                  Zaraz po skończeniu zajęć pobiegłem do domu, by mieć więcej czasu na przygotowanie się na spotkanie z Adą. Posprzątałem ciuchy, które leżały w każdej części mojego pokoju, pościeliłem łóżko, ustawiłem książki na regale.
- No niemożliwe, co to się stało, że mój Andreas posprzątał w pokoju ?! - krzyknęłam triumfalnie mama.
- Dzisiaj przyjdzie moja nowa koleżanka.
- No chyba będziesz musiał przyprowadzać koleżanki częściej - zaśmiała się.
Zegar wybił 18:30, a Ady jeszcze nie było. Siedziałem zniecierpliwiony na dmuchanej, niebieskiej pufie i słuchając muzyki uderzałem do rytmu ręką o kolano. 18:35, 18:45, 18:55, a jej nadal nie było. Dopiero o 19:04 ktoś zapukał do drzwi. Zbiegłem i otworzyłem je.
- Cześć, przepraszam, że się spóźniłam, ale zapomniałam, jak tutaj dotrzeć - uśmiechnęła się lekko.
- Spoko, mam czas, wejdź.
Nieśmiało przeszła przez próg mieszkania i powiedziała ,,dzień dobry". Poszliśmy na górę. Ada cały czas się rozglądała. Otworzyłem drzwi mojego pokoju i ruchem ręki zaprosiłem ją do środka. Usiedliśmy na podłodze, koło siebie i rozpoczęliśmy naszą 'lekcję'. Jeśli tak w ogóle można to nazwać. Mieliśmy dużo więcej ciekawych tematów, niż język niemiecki. W pewnym momencie coś innego przykuło uwagę dziewczyny. Wstała i podeszła do półki, gdzie znajdowały się moje trofea.
- A to co ? - podejrzliwym tonem spytała.
- Puchary i medale - cmoknąłem ustami.
- O serio, nie zauważyłam - uśmiechnęła się ironicznie. - To co zrobiłeś, żeby je zdobyć ?
- A no tak, przecież jeszcze nie wiesz - uderzyłem się dłonią w czoło. - Większość tych pucharów zdobyłem podczas zawodów młodzików będąc kombinatorem norweskim.
- To teraz już nie jesteś ? - zmarszczyła brwi.
- Teraz jestem skoczkiem narciarskim - Ada wytrzeszczyła oczy.
- Ale jazda ! Przy najbliższej okazji musisz mi pokazać, jak skaczesz !
- No pewnie ! - uśmiechnęliśmy się do siebie.

                                                                          ~♦~ 

No to wróciłam, po... prawie dwóch miesiącach ;o i tak pewnie nikt nie tęsknił, ale przepraszam za tak długą nieobecność. Rozdział jak zwykle o niczym. Zupełnie nie wiem skąd mi się wzięła narracja jako matka Ady :O Sama jestem ciekawa co wymyślę w następnych rozdziałach, to be honest :> Przepraszam za wszystkie błędy, jeśli jakieś się pojawiły i przypominam: CZYTAM=KOMENTUJĘ !