sobota, 6 kwietnia 2013

czwarty

                       Szliśmy do kawiarni, w której pierwszy raz się zobaczyliśmy. Ustanowiliśmy czwartek dniem naszych lekcji. Dzięki nim ja, już bez żadnych problemów, mogłam dogadać się z każdym po niemiecku. Andreasowi też szło coraz lepiej z językiem polskim. Potrafił wypowiedzieć podstawowe zwroty, a jeśli się do tego zmusił, mogliśmy nawet przeprowadzić krótką rozmowę w moim ojczystym języku. Weszliśmy do kawiarni i usiedliśmy przy stoliku, stojącym najbliżej ogromnego okna. Zamówiliśmy tak, jak zawsze ciasto czekoladowe i kawę.
- To kiedy pokażesz mi, jak skaczesz ? - spytałam.
- Najbliższy trening na skoczni mam w sobotę o 13. Jeśli chcesz możesz przyjść - powiedział i włożył do ust kawałek ciasta. - Za miesiąc zaczyna się sezon, powinienem zacząć szukać godnego zastępcy w roli twojego pomocnika.
- Ekhhhmm.. - chrząknęłam - chciałabym przypomnieć, że nigdy nie oglądałam skoków narciarskich i wiem o nic tylko tyle, że się skacze i ląduje. Dlaczego chcesz szukać swojego zastępcy ?
- Ehh.. Ada - westchnął i uśmiechnął się. - Gdy zacznie się sezon często mnie nie będzie. We wtorek i środę będę w szkole, w czwartek wyjadę, a w poniedziałek wrócę i tak co tydzień albo co dwa. 
- Sportowcy to jednak mają ciężkie życie - stwierdziłam, kładąc łokieć na stoliku i opierając twarz na dłoni.
- Ale jeszt fajni - zaśmiałam się. - Dlaczego się śmiejesz ? Powiedziałem coś nie tak ? - spytał już po niemiecku i zrobił smutną minę.
- Śmiesznie brzmi niemiecki akcent w języku polskim.
- A więc tak ? Masz szczęście, że ja nie śmieję się z twoich potyczek językowych.
- Ej, to było niemiłe - uderzyłam go w ramę.
Dopiliśmy resztki naszych kaw, porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a później wyszliśmy...

                                                                                 ♦

                               Szliśmy wzdłuż ciemnej już ulicy. Jedyne światło dawało kilka latarni. Powoli robiło się zimno. Zobaczyłem, że Ada pociera dłońmi ramiona, próbując je ogrzać, więc szybko zdjąłem swoją kurtkę i chciałem jej ją dać, ale zaprzeczyła. Nalegałem, lecz nic z tego. Objąłem ją więc ramieniem z nadzieją, że to da jej chociaż trochę ciepła. Spojrzała na mnie zdziwiona, ale pozwoliła zostać nam w takiej pozycji. Po drodze spotkaliśmy kilka dziewczyn z klasy, które nie omieszkały się zmierzyć od góry do dołu Ady. Wtedy obejmowałem ją jeszcze mocniej. Chciałem, żeby czuła się przy mnie bezpieczna. W końcu byłem jej pomocnikiem ! Gdy doszliśmy do mieszkania Ady, pożegnaliśmy się i zrobiliśmy sobie zdjęcie. To był nasz rytuał, po każdym czwartkowym spotkaniu zostawało zdjęcie, które potem wywoływaliśmy i chowaliśmy razem z resztą fotografii. I tak uzbierało się ich już prawie dziesięć. Dziewczyna przeszła przez próg mieszkania, odwróciła się i pomachała dłonią, żegnając się ostatni raz. 
Po niecałych piętnastu minutach marszu byłem przy moim domu. Przywitał mnie niemiły głos ojca.
- Gdzie ty się podziewałeś ? Jest 20:30 ! Nie wiem czy jeszcze pamiętasz, ale ten sezon jest pierwszym, kiedy wystąpisz tylko jako skoczek narciarski i chyba należałoby dobrze się zaprezentować, nie sądzisz Andreasie ?
- Tato, zachowaj swoje chore, niespełnione ambicje na później. Dzisiaj jest czwartek, więc byłem spotkać się z Adą. Z resztą jeśli dobrze pamiętam, a mam dobrą pamięć, nie miałem dzisiaj żadnego treningu, więc dlaczego się denerwujesz ?
- Adą mówisz ? Dlaczego nic o niej wcześniej nie słyszałem ?!
- Bo przeprowadziła się do Ruhpolding dopiero dwa miesiące temu - pokręciłem głową i ruszyłem w stronę mojego pokoju. - Mogę już iść ?
- Ejże, stój Andreasie ! To gdzie ona wcześniej mieszkała, hę ? Czy ta cała Ada nie zagmatwała ci przypadkiem za bardzo w głowie ?!
- Co to za przesłuchanie ?! Ada jest z Polski, a z moją głową wszystko w porządku - ,,chyba'' dopowiedziałem w myślach.
- A może to po prostu kolejna dziewczyna, która chce spędzać z tobą czas, tylko ze względu na to, że jesteś sportowcem ?
- Koniec !! - krzyknąłem i pobiegłem do swojego pokoju. Włączyłem wieżę stereo, po pokoju rozniósł się głos Cobaina. Rzuciłem się na łóżko, położyłem się na plecach, a ręce skrzyżowałem na brzuchu.

                                                                            ~♦~

Dzisiaj, pisząc to, co widzicie powyżej, słuchając muzyki, spojrzałam przez okno i na nie niebie zobaczyłem lecący samolot. Nie wiem dlaczego, ale ten obrazek sprowokował mnie do tego, żeby ten rozdział dodać już dziś. Mam nadzieję, że się podoba, mimo że jest nieco krótszy od innych. Welli słuchający Nirvany, nie wiem, co ja wymyśliłam :O Może to przez tę wczorajszą rocznicę. Przepraszam za wszystkie błędy, jeśli takowe się pojawiły i przypominam: CZYTAM=KOMENTUJĘ !
Do następnego, mam nadzieję jak najszybciej :)